Zanim to jednak nastąpi muszę przygotować się na inauguracyjne spotkanie w firmie, gdzie każdy z pracowników ujmie jednym słowem poprzedni i opatrzy drugim słowem nowy, 2015 rok. Dostaliśmy na ten poczet kwadratowe tekturki ze złota lamówką. Ma być uroczyście i poważnie. Będziemy beczeć za grzechy i przebekiwać przyrzekając poprawę.
Szefowa będzie zadowolona, że ma takich mądrych i kooperatywnych pracowników. Jedyna nie-Japonka, jedyna blondynka, jedyna czarna owca w stadzie, postanowiłam uśpić czujność szefowej i dostosować się do tekturkowej tradycji. Wysmarowałam pierwsze lepsze słowo, o przepraszam, oficjalna wersja brzmi: dzięki wskazówkom i cennym uwagom (naj-) wyżej wymienionej wybrałam słowo 対, które brzmi „tai” tudzież „tsui” i może oznaczać w zależności od konfiguracji, czyli połączenia z innym znakiem, kolejno: stosunek do czegoś, reakcję, zgraną parę, konfrontację, opór itd. itd..

Cudowne słowo wytrych, które dla potrzeby sytuacji obiecuje rzetelność i poddańczość, a w rzeczywistości jest manifestacja zbuntowanego podziemia… Z Rokiem Owcy zaciągnęłam się do partyzantki.